Hej Kochani. Mam dla Was kilka motywujących historii. Na
pewno spodziewaliście się czegoś innego, ale mam nadzieję, że i to Wam się
spodoba i będziecie chcieli je przekazać innym. Historie zaczerpnięte z: http://projektsukces.pl/ żeby nie
było, że sama pisałam albo skopiowałam bez żadnego zezwolenia. Jeżeli
przekazujecie historie dalej podajcie ze źródłem.
Pewien mężczyzna znalazł kokon z motylem i zabrał go do
domu, aby obserwować, jak wyglądają narodziny motyla.
Obserwował go przez kilka dni i w końcu zauważył, że motyl
zaczyna wychodzić z kokonu.
Najpierw motyl zrobił sobie małą dziurkę, a potem zaczął się
z niej wygrzebywać. Trwało to kilka dobrych dni i wyglądało
na to, że motyl zamiast się wygrzebać z kokonu - utknął w
nim na dobre.
Mężczyzna postanowił, że mu pomoże, i oderwał kawałek
kokonu, żeby poszerzyć i ułatwić wyjście motylowi. Motyl z
łatwością się wydostał, ale był mały i wciąż miał skręcone
skrzydełka.
Mężczyzna dalej obserwował motyla, myśląc, że w końcu
rozprostuje skrzydła i urośnie odrobinę - tak, że będzie w
stanie latać.
Niestety, tak się nie stało. Motyl resztę swojego krótkiego
życia spędził, turlając się po ziemi z niedorozwiniętym
ciałem i skręconymi skrzydłami. Nigdy nawet nie wzbił się w
powietrze.
Mężczyzna w swojej dobroci i pospiesznym działaniu nie
rozumiał tego, że trud wygrzebywania się z kokonu daje
motylowi czas na rozwój i to, aby stał się w pełni
rozwiniętym, dojrzałym motylem.
Czasami przeciwności i problemy są dokładnie tym, czego
potrzebujemy w życiu. Jeśli Bóg pozwoliłby nam przejść przez
nie bez żadnych zmagań i przeciwności, to uczyniłoby nas
kalekimi.
Piotr Adamczyk, "Mądre szczęśliwe życie"
=====================
Dawno temu pewien król postawił duży kamień na drodze.
Następnie obserwował, czy ktoś przesunie przeszkodę.
Jedni
z najbogatszych kupców i obywateli przejeżdżali tą drogą,
klnąc i złorzecząc na przeszkodę, ale żaden z nich nigdy nie
pomyślał, żeby odsunąć ten kamień.
Wiele osób narzekało na króla, który nie dba o
porządek w
królestwie i nie interesuje się tym, co jest ważne dla
zwykłego ludu, czyli przejezdnymi drogami. Któregoś dnia
zwykły chłop, wiozący warzywa na swoim skromnym wozie
zaprzęgniętym w starego muła, zatrzymał się i po godzinie
przesuwania i pchania kamienia zupełnie go usunął z drogi,
tak że głaz już nikomu nie przeszkadzał.
Kiedy zrzucał kamień w pobliski rów, zauważył, że do jego
dolnej części jest przyczepiona sakiewka, a w niej pełno
złotych monet dla osoby, która przesunęła kamień.
Chłop nauczył się czegoś, czego inni nigdy się nie
zrozumieją.
KAŻDA PRZESZKODA JEST SZANSĄ na poprawienie czyjegoś
położenia
Źródło: Piotr Adamczyk, "Mądre szczęśliwe życie"
================================
Dwie kobiety w tym samym czasie ukończyły siedemdziesiąty
rok życia, ale dla każdej z nich wydarzenie to znaczyło
zupełnie co innego.
Jedna "wiedziała", że jej życie zbliża się ku
końcowi. Dla
niej przeżyte dziesięciolecia oznaczały, że mechanizm jej
ciała zaczyna się psuć i powinna w związku z tym powoli
żegnać się z życiem.
Druga z kobiet jest przekonana, że możliwości człowieka bez
względu na jego wiek zależą od tego, w co wierzy, i dlatego
zaczyna ona sobie stawiać coraz wyższe wymagania. Dochodzi
do wniosku, że wspinaczka górska jest wspaniałym zajęciem
dla siedemdziesięciolatki.
Przez następne dwadzieścia pięć lat całkowicie poświęca się
tej nowej przygodzie. W ciągu tego czasu zdobyła wiele
spośród najwyższych szczytów świata.
Hulda Crooks żyła 101 lat i była najstarszą kobietą, która
kiedykolwiek wspięła się na Fuji.
Źródło: Anthony Robbins, "Obudź w sobie olbrzyma".
=================
W małym mieście perskim, za czasów wielkiego szacha
Selciuka, żyła
pewna wdowa, która miała tylko jednego syna. Gdy poczuła, że
kończy
się jej ziemska wędrówka, wezwała swego syna i powiedziała
do niego:
"Życie nasze było trudne, gdyż jesteśmy biedni, ale
powierzam tobie
wielkie bogactwo: tę oto księgę. Otrzymałam ją od mego ojca,
zawiera
ona wszystkie wskazówki niezbędne, aby dojść do ogromnego
skarbu. Ja
nie miałam nigdy dość sił ani czasu, by ją przeczytać, teraz
powierzam
ją tobie. Stosuj się do jej wskazówek, a staniesz się bardzo
bogaty."
Syn przezwyciężywszy głęboki smutek po stracie matki, zaczął
czytać
grubą księgę, którą rozpoczynały następujące słowa:
"Aby dojść do
skarbu, czytaj stronę po stronie. Jeżeli przejdziesz od razu
do
końcowych wniosków, księga zniknie w czarodziejski sposób i
nie
będziesz mógł osiągnąć skarbu".
Następnie były opisane wielkie bogactwa zgromadzone w
dalekiej krainie
i bardzo dobrze strzeżone w pewnej jaskini.
Niestety po pierwszych stronach tekstu perskiego, następował
tekst w
języku arabskim. Młodzieniec, który już widział siebie w
roli bogacza,
w żaden sposób nie mógł narażać się na to, by przygodny
tłumacz
zawładnął skarbem, przekazawszy mu jedynie fałszywe
informacje.
Sam zaczął więc z zapałem studiować język arabski. Po pewnym
czasie
mógł już przeczytać tekst. Ale oto po kilku stronach natknął
się na
tekst napisany po chińsku, a potem jeszcze w innych
językach, które
młodzieniec z wielkim zapałem zaczął poznawać.
W tym czasie, aby utrzymać się, wykorzystał doskonałą
znajomość
języków i wkrótce zasłynął w stolicy jako jeden z
najlepszych
tłumaczy. Dzięki temu przestał być biedny.
Po wielu stronicach napisanych w różnych językach, w księdze
znalazły
się wskazówki, jak administrować skarbem, gdy się go
osiągnie.
Młodzieniec chętnie zapoznał się z ekonomią, rachunkowością
oraz
zasadami wyceny szlachetnych metali i kamieni, dóbr
ruchomych i
nieruchomości, aby nie zostać oszukanym, gdy posiądzie
skarb.
Wykorzystywał też przyswojone sobie wiadomości, aby zapewnić
sobie
lepszy poziom życia, a jego sława poligloty i zdolnego
ekonomisty
dotarły aż na zamek szacha. Szach rozkazał przyjąć go do
zespołu swych
doradców. Początkowo powierzał mu drobne zadania, a potem,
gdy poznał
go lepiej, zlecał mu trudne i delikatne misje, wreszcie
mianował go
generalnym administratorem imperium.
Ostatnia strona
Młodzieniec nie zapomniał o kontynuowaniu lektury swej
książki, która
wprowadziła go również w tajniki budowy wielkiego mostu oraz
wyciągów
i maszyn potrzebnych, by dostać się do dna jaskini. Mówiła o
tym, jak
otworzyć kamienne drzwi, jak usuwając wielkie głazy,
wypełniające
wąwozy i zapadliska, aby wyrównać drogę i o innych podobnych
sprawach.
Nie chcąc powierzyć nikomu swej tajemnicy i nie pozwalając
pomagać
sobie; syn wdowy, który stał się wkrótce człowiekiem
wszechstronnie wykształconym i ogólnie szanowanym, zapoznał
się z
inżynierią i urbanistyką tak dobrze, że szach doceniając
jego
umiejętności i kulturę, mianował go ministrem i nadwornym
architektem,
a później - premierem. Nie było w królestwie drugiego
człowieka tak
wykształconego i obeznanego we wszystkich naukach, jak ów
czytelnik
"księgi skarbu".
W dniu, w którym zaślubił córkę szacha, młodzieniec dotarł
do
ostatniej strony księgi. Z bijącym sercem chwycił brzeg
ostatniej
strony, wreszcie miał poznać ostateczne objaśnienie.
Wolno przewrócił stronę i wybuchnął śmiechem. Był to śmiech
zdumienia, radości i wdzięczności.
Ostatnią stronę stanowiła metalowa, doskonale wypolerowana
płytka, w
której można się było przejrzeć. Syn wdowy ujrzał swe
oblicze. Oblicze
człowieka dojrzałego, świadomego, dzielnego, mądrego,
przygotowanego
do wielkiej kariery.
A wszystko to dzięki księdze, podarowanej mu przez matkę.
WIELKIM
SKARBEM BYŁ ON SAM, a księga pomogła mu to odkryć.
Źródło: Bruno Ferrero "Nowe historie"
Pamiętajcie o tym, żeby przy kopiowaniu podać źródło!
Pozdrawiam,
Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz